FORUM NIEAKTYWNE
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Wielka Sala

Go down 
+4
Gilbert Beilschmidt
Francis Bonnefoy
Scott MacDuff
Antonio FernandezCarriedo
8 posters
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Antonio FernandezCarriedo

Antonio FernandezCarriedo



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeNie Lip 21, 2013 2:53 pm

Największa sala na zamku, duma Hogwartu. Na środku mieści się pięć potężnych stołów dla każdego z domów i jeden nauczycielski. Z zaczarowanego sufitu zwisają świeczki, bądź też inne dekoracje w zależności od święta czy pory roku. Tutaj odbywają się codzienne posiłki, coroczne bale, ważne egzaminy, czy osławiona Ceremonia Przydziału.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeNie Lip 28, 2013 8:21 pm

Scott był zły. Był zły na to, że musiał wstać rano i zwlec się do Wielkiej Sali z wieży Gryfonów. Po tym, jak całe wakacje praktycznie nic nie robił, zejście z siódmego piętra było nad wyraz męczące. Co prawda nie tak, jak wejście... wciąż jeszcze nie wiedział, jak udała mu się ta sztuka wczoraj. Pewnie emocje związane z powrotem do szkoły dodawały mu sił.
- Moja matka gotuje lepiej. - Burknął w stronę jajecznicy, która pojawiła się na jego talerzu. Co prawda jeszcze nie spróbował, ale już to wiedział. Nie lubił wstawać wcześnie, więc to dodatkowo sprawiło, że stał się marudny. Odpowiedział na powitanie znajomemu z czwartego roku. W tym samym momencie przyleciały sowy z pocztą. Uniósł głowę wypatrując puchacza jego rodziny; matka co roku przysyłała mu dodatkowe skarpetki i koszulki w ten pierwszy dzień, chociaż tyle razy jej powtarzał, że zostawia je w domu celowo...
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeNie Lip 28, 2013 10:13 pm

Francis był przyzwyczajony do wstawania wczesną porą. Dlatego nie był to dla niego wielki problem żeby zejść na śniadanie. Czuł się rześki i wypoczęty, kiedy wkroczył do Wielkiej Sali. Zmierzając do stołu Gryfonów posłał całusa w powietrzu do jakiejś uroczej Krukonki, która szła z grupką swoich przyjaciółek. Dziewczyna oblała się rumieńcem a przyjaciółki natychmiast zaczęły szeptać do siebie nawzajem zaintrygowane. Ten dzień zaczął się nadzwyczajnie dobrze. dla niego. Odnalazł wzrokiem Scotta i natychmiast zajął miejsce obok niego.
-Bonsoir, mon ami!- Powitał go wesoło, z radosnym uśmiechem na ustach.-Piękny dzień, oui?
Spojrzał na nadlatujące sowy ale tylko przelotnie. Nie spodziewał się niczego otrzymać. Za to zauważył, że przyjaciel wypatruje jakiejś przesyłki.
-Czekasz na list od ukochanej? Nie mów tylko, że w te wakacje ci się poszczęściło i wreszcie kogoś znalazłeś.- Podekscytowany.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeNie Lip 28, 2013 11:43 pm

- Cześć.
Zabrał się w końcu za jajecznicę, a na Francisa ledwie spojrzał. Nie mógł powiedzieć, że stęsknił się za jego francuskimi wstawkami i akcentem. Akcent u pani profesor od eliksirów, choć niemal identyczny z tym Francisa... To było coś...
- List co prawda nie od ukochanej, ale jestem przekonany, że ta osoba kocha mnie najbardziej na świecie. - Posłał koledze krzywy uśmiech. Nie zdążył nawet unieść widelca do ust, jak wylądowała przed nim jedna z sów jego rodziców. Uszatka przyniosła pakunek, Scottowi wydający się zadziwiająco niewielki. - Harriet? A gdzie Hamish? - Zagadał do ptaka trącając go w dziobek. - Sama dałaś sobie radę, co? Trzymaj. Dzielna sówka. - W nagrodę podał ptakowi spory kawałek szynki. Zaraz po tym, jak się z nim uporała, uszatka zerwała się do lotu i wyfrunęła. - Matka znowu będzie mówić, że jej sowy przekarmiam. Spodziewałem się puchacza, nie uszatki, bo i pakunek miał być większy. - Pomacał torebkę zgadując, że mama zapakowała mu skarpety. Rozdarł szary papier i rzeczywiście, dojrzał znajomy wzór na materiale.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 12:26 am

Na jego talerzu też pojawiła się porcja jajecznicy, która była przewidziana na śniadanie. Sięgnął szybko po kromkę chleba i wziął gryza zanim zajął się właściwą częścią posiłku. Z zainteresowaniem przyglądał się jak Scott odbiera paczkę i dzieli się śniadaniem z sową.
-Bo przekarmiasz, mon ami. Wiesz co jest najgorsze? Teraz już tak łatwo nie przestaniesz tego robić bo przywykły do tego, że zawsze od ciebie coś dostają.- Zaśmiał się podobnie i urwał palcami kawałek chleba. Włożył go do ust i zerknął Scottowi przez ramię kiedy otwierał paczkę.
-Mon Dieu! Chyba nie powiesz, że to twoje ulubione skarpetki.- Powiedział nabijając się ze Scotta troszkę i w końcu roześmiał się już na dobre. Po kilku minutach starał się opanować, wachlując się kromką chleba w swojej dłoni. W końcu otarł łezkę rozbawienia i wsparł się na jego ramieniu.
-Cóż... to świetnie, że ktoś o ciebie dba, oui?
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 12:59 am

- I zawsze dostawać będą. To nagroda za to, jak się sprawują. A-a to są...
Poczerwieniał. To były po prostu skarpety od mamy. Dobrze, że nie przysłała mu jeszcze swetra i koszul. Mógł być pewien, że puchacz pojawi się z nimi w przeciągu paru najbliższych dni.
- To zwykłe skarpety. - Burknął odkładając paczkę obok siebie. - Mówiłem mamie, że ich nie biorę, ale widocznie wie lepiej. Mama zawsze wie lepiej.
Mimo wszystko, Scott kochał swoją matkę, nawet jeśli podejrzewał, że to nie jego prawdziwa matka. To nie miało znaczenia, skoro ta kobieta wychowała go od maleńkości.
- Co w ogóle słychać? Jak w domu? W ogóle... ile te twoje siostry mają lat? Uczą się w Beux... Bouksu... tam u was?
Lepiej było zmienić temat. Jajecznica też od razu wydała się bardziej interesująca po tym, jak wyjął z niej pióro.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 2:33 am

-Troska rodziców to piękna rzecz. Chociaż czasem kłopotliwa, oui?- Uśmiechnął się do Scotta i przestał się o niego opierać. Wrócił nad swój talerz. Upił łyk herbaty, którą musiał mieć nawet do jajecznicy. On potrafił popijać nawet rzeczy, które same w sobie było dość płynne.
-Madeline i Cosette?- Na wspomnienie o siostrach rozpogodził się jeszcze bardziej o ile to było możliwe. Oczy mu błyszczały i wyglądał jakby zaraz miał zacząć unosić się nad ziemią z radości.
-Beauxbatons.- Podsunął przyjacielowi właściwą nazwę, której on najwyraźniej nie mógł wymówić. Jemu to przyszło z łatwością. Do tego wypowiadana z francuskim akcentem brzmiała dużo lepiej niż potrafił ją wymówić przeciętny Brytyjczyk.
-Wiesz co, mon ami? Powinieneś uczyć się trochę francuskiego jeśli chcesz zbliżyć się do profesor Sauveterre.- Puścił mu oczko i nabrał na widelec trochę jajecznicy.
-U mnie jest w porządku. Odkąd umarła Madame Béatrice w domu jest spokojnie. Chociaż nie życzyłem jej śmierci.- Babka Franisa nie była przez niego nazywana babcią, ponieważ zwyczajnie zabraniała mu tak do siebie mówić. Ponad to dużo jej brakowało do babć, których zadaniem jest rozpieszczać swoje wnuki.
-Dasz wiarę, że to było już prawie siedem lat temu? Chyba się starzeję.- Zaśmiał się i wsunął do ust jajecznicę z widelca. Dał sobie czas na przełknięcie jedzenia i pomyślenie nad tym co Scott chciałby jeszcze wiedzieć.
-Ach! Pytałeś o moje siostry. Są takie rozkoszne. Gdybyś je widział to byś się po prostu zakochał, mon ami. Szczególnie Cosette jest śliczna bo Madeline to niedługo będzie piękną czarownicą. Wszyscy będą się za nią oglądać. Właśnie! W tym roku zaczęła się uczyć. Cosette dołączy do niej dopiero za dwa lata. W dormitorium mam ich zdjęcie. Jak będziesz chciał rzucić okiem to chętnie ci pokażę.- Opowiadał o swoich siostrach z wielkim entuzjazmem. W końcu miał słabość do osób wyjątkowo urokliwych a one z pewnością takie są. Przynajmniej póki nie urosną. Wtedy tak duże zainteresowanie nimi ze strony Francisa mogłoby być już niezdrowe.
Nie spodziewał się żadnej sowy od rodziny ale ku jego zdziwieniu wypatrzył jedną, znajomą kiedy wzniósł oczy ku górze. Dzielny, biały ptak, raczej niezbyt imponujących rozmiarów, miał ze sobą pakunek prawie jeszcze raz takiej wielkości jak on. Zanim sówka wylądowała w jego talerzu zdołał wystawić ręce i złapać ją razem z paczką by do tego nie dopuścić.
-Nala? Kto ci kazał dźwigać taki ciężar, co? Biedactwo.- Uwolnił nóżkę sówki od obciążającej ją paczki, a ptaszyna prawie natychmiast wzbiła się w powietrze i tyle było ją witać. Francis pokręcił głową niezadowolony na tak niespodziewany odwrót ptaka.
-Ech! Czy ta sowa nigdy do mnie nie przywyknie?- Odpakował swoją przesyłkę. Pod papierem znalazł ozdobną buteleczkę owiniętą kawałkiem białej satyny. Kiedy tylko Francis spróbował dotknąć materiału, ten zmienił się w łabędzia z origami, który uniósł się w powietrze i falistym torem okrążył odbiorcę paczki. Francuz niczym nie zdziwiony czekał z wdzięcznym uśmiechem aż przedstawienie się skończy. Kiedy tak się stało wystawił otwartą dłoń przed siebie a satynowy łabędź rozłożył się. Tyle, że zamiast materiału Francis trzymał w ręce kawałek pergaminu zapisany bardzo starannym pismem. Przeczytał wiadomość i uśmiechnął się do niej.
-Zobacz, Scottie. Moja belle-mère przysłała mi prezent z okazji rozpoczęcia kolejnego roku nauki w Hogwarcie. To jakiś wywar z iskrzyka prowansalskiego. Podobno ma nadać włosom niebywały blask. Możesz pożyczyć. Będziesz wyglądał zjawiskowo.- Postawił ozdobną buteleczkę obok talerza Scotta i poskładał karteczkę z wiadomością kilkakrotnie na pół. Później wsunął ją do kieszeni razem z papierem oraz sznurkami, którymi otoczona była jego przesyłka.
-Wyjeżdżałeś gdzieś w te wakacje, mon ami?
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 10:34 am

Poprawił paczkę z przesadną delikatnością. Czy powinien wstydzić się tych drobnych gestów ze strony matki? Nie sądził. Przynajmniej nie przed Francisem.
- Jestem najmłodszy, to o mnie dba najbardziej, nie? - Uśmiechnął się kącikiem ust. - Chyba nie może zrozumieć, że n-nie jestem już dzieckiem. W każdym razie, pewnie będzie mi jeszcze przesyłać dużo rzeczy. Oho?
Porwał torbę i przystawił ją sobie do ucha. Nie będzie rozrywać i przy stole pokazywać wszystkim, jaki kolor mają jego skarpetki. Usłyszał rechot z wnętrza.
- Przysłała mi żabę! - Nastrój od razu mu się poprawił, bo czekoladowe żaby to coś, czym nigdy nie gardził. Odłożył paczkę raz jeszcze i wrócił uwagą do jajecznicy. Włożył widelec do ust. Mama nauczyła, że słodkości po posiłku. - Może trafi mi się jakaś nowa karta? Brakuje mi jeszcze Laverne de Montomorency, Dzou Yena, Babayagi... i paru innych.
Musiał przyznać Francisowi rację z tym francuskim. Tylko, czy będzie mu się chciało? Z drugiej strony żyli w Wielkiej Brytanii, tutaj nie był potrzebny francuski. A i profesor znała dobrze angielski.
- Mógłbyś mnie nauczyć paru słówek, bym jej... zaimponował. - Nie wiedział, czy udałoby mu się wypowiedzieć jakiekolwiek słowo wyraźnie, ale ważne są chęci, czyż nie? - Ta twoja madame to była cholerna stara wiedźma. Aż się czuje satysfakcję, że wnuczek nie poznała, co? To jeszcze dzieci, te twoje siostry. - Nalał sobie soku dyniowego z dzbanka.
Ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się pokazowi liściku. Gdzieś w głębi serca cieszył się, że jego matka ogranicza się do zwiniętego pergaminu. Na cóż cały ten cyrk? Z drugiej strony zastanowił się, czy pani MacDuff dbała kiedykolwiek o to, by nauczyć się takiej sztuczki.
- I tak wyglądam zjawiskowo, dzięki. - Burknął, zagryzając jajecznicę kawałkiem bułki. Pokręcił głową, już nie na samo zachowanie Francisa, bo do niego przywyknął, tylko na wizję jego rudej czupryny z niebywałym blaskiem. - Nie wyjeżdżałem, pomagałem tacie i Danielowi przy roślinach. Dostaliśmy duże zamówienie na dyptam ze szpitala w Edynburgu, to i było dużo roboty. Ella za to chyba zjeździła całe Wyspy, była w domu może ze dwa tygodnie tylko. Znalazła jakąś dobrze płatną pracę w Dublinie, to i ma za co jeździć...
Nie, że Scottie nie miał. Wolał jednak oszczędzić i pomóc o sześć lat starszemu bratu Danielowi i ojcu. Ella, siostra, skończyła Hogwart cztery lata temu.
Powrót do góry Go down
Gilbert Beilschmidt

Gilbert Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 1:22 pm

Germańskie wychowanie to jedno, a poranki w Hogwarcie to drugie.
Ojciec od swych synów wymagał całkowitej dyscypliny i nie raz sprawdzał, czy chłopcy nie popadają w niesubordynację. Dlatego też pobudki o 4 nad ranem z wrzaskiem ,,Baczność!'' nie były niczym, co Gilberta zaskakiwało. Ba! Wtedy, kiedy łaskawie starał się stosować do jego komend, faktycznie stawał wyprostowany jak struna przy swoim łóżku. Niemniej nie raz kpił z tego, co fundował im Otto (rzadko zwracał się do rodziciela w inny sposób). Niespełnione marzenia, żeby być w Armii Czarodziejów, czy jak?
To wszystko nie przeszkodziło albinosowi w jak najpóźniejszym wstaniu z łóżka i zejściu na śniadanie, kiedy te już dawno się zaczęło. A to pomimo ponagleń brata! Przeciągnął się, wchodząc do Wielkiej Sali i ziewając szeroko. Zlustrował pomieszczenie, nie zauważając nikogo wartego uwagi. Więc jednak wcale nie przyszedł tak późno!
Jego wzrok zatrzymał się na stole Gryfonów.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 1:26 pm

On zaś wstał i bez ponaglań, jakby automatycznie, z przyzwyczajenia. Oczywiście obudził zaraz brata, a sam poszedł się ubrać. Kiedy już to zrobił, a ku jego niezadowoleniu brat nadal leżał w łóżku zaczął go poganiać. I w ten sposób lekko tylko spóźnieni stanęli we wrotach Wielkiej Sali. Kiedy wzrok Gilberta powędrował w stronę stołu Gryfonów Ludwig mimowolnie też tam spojrzał.
-No proszę. Nawet Gryfoni potrafią wcześniej wstawać. Kto by powiedział...
Zerknął na brata porozumiewawczo. Odpuścić czy jednak zgotować tamtym dwóm piękny poranek?
Powrót do góry Go down
Gilbert Beilschmidt

Gilbert Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 1:37 pm

Nawet nie spojrzał na brata, choć widział jego wzrok. Tak samo też nie skomentował jego słów. Podrapał się po brzuchu, czując jak bardzo w nim burczy. Kto by pomyślał, że wczoraj wieczorem zjadł tyle, że ledwo wtaczał się do podziemi, do swego dormitorium.
Ledwo co minąwszy Scotta i Francisa, odezwał się głośno z kpiną w głosie do Ludwiga.
- Patrz, rudy znalazł sobie żabę na błoniach, pocałował i puf! Jego żabi książę. Co ja mówię! Żabi książę półkrwi~! - zaśmiał się wrednie, zmierzając do ich stałych miejsc przy stole Ślizgonów.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 1:40 pm

-Cóż, nikt nie mówił, że każdy książę musi być idealny. Zostało mu chyba kilka żabich cech. To takie smutne...
Powiedział równie głośno do niego idąc spokojnie z ręką w kieszeni (gdyby miał wyciągnąć różdżkę).
-Tak to jest bruder. Nie można całować kobiet to całuje się żaby.
Stwierdził na koniec i już nawet nie zwracał uwagi na Gryfonów. Bo po co?
Powrót do góry Go down
Gilbert Beilschmidt

Gilbert Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 1:54 pm

Słysząc ostatnie słowa brata znów zaczął rechotać.
- Dobreee, podoba mi się to.
Zasiadł na ławie i rozejrzał się po stole. Tak, uwielbiał to w Hogwarcie. Taka ilość przeróżnego jedzenia w dowolnych ilościach. Zdecydowanie lepiej niż w domu.
Zaczął od miski płatków czekoladowych, które wsypał do miski i zalazł zimnym mlekiem. Zamieszał łyżką.
- Zjem i wracam do dormitorium. Żeby tak nas budzić! Ale byłem wkurzony, jak ten pierwszak wpadł do Pokoju Wspólnego i to powiedział - ostatnie pięć słów wypowiedział już z jedzeniem w ustach.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 2:48 pm

- To co tu jeszcze robisz, Beilschmidt? Czeka na ciebie całe jezioro twoich panien. - Obrócił się i powiedział do Ślizgonów głośniej, niż wypadało. Zdenerwowały go te komentarze, jednak nie przychodziło mu na myśli nic mądrego, czym mógłby odpowiedzieć. Atakować ich nie będzie, w końcu to głupota przy stole pełnym nauczycieli. - Co jak co, ale ja na powodzenie tych mniej oślizgłych nie narzekam. I gustuję raczej w księżniczkach, dla twojej wiadomości.
Scott nie mógł w końcu narzekać na coś, co nie istniało. Jeśli któraś z koleżanek nawet się nim interesowała, nie zauważył tego.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 4:34 pm

Uśmiechnął się na takie odpowiedzi. Siadł przy stole elegancko i zaczął nakładać sobie śniadanie. Nie było ono duże, ale zdrowe. Jadł spokojnie, nie śpiesząc się. W końcu nie miał gdzie. Rozbawił go komentarz Scotta o jego "powodzeniu". Nie widział go z żadną dziewczyną (może to dlatego, że nie zwracał na niego uwagi). Cóż, zrobił co chciał i teraz może spokojnie jeść.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 4:51 pm

-Oui. To prawda. Bycie najmłodszym ma wiele zalet. Tak myślę kiedy patrzę na moje siostry.- Francis i tak nie czuł się jakby był traktowany gorzej. Ojciec i jego żona nigdy nie dali mu odczuć, że nie do końca jest członkiem ich rodziny. Czuł się jak najbardziej kochany i akceptowany. To, że zupełnie nie wyglądał jak reszta rodziny to zupełnie inna bajka.
-Madame Béatrice była po prostu osobą nie znoszącą sprzeciwu a ja byłem ucieleśnieniem nieposłuszeństwa jej własnego syna. Cosette i Madeline były by traktowane przez nią zupełnie inaczej.- Nabrał na widelec jeszcze trochę jajecznicy i wsunął ją do ust. Wziął łyk herbaty i uśmiechnął się, przełykając jedzenie. Ucieszył się, że Scott podchwycił jego propozycję a on sam aż się palił do tego by podzielić się swoim ojczystym językiem z przyjacielem. Czekał tylko na taką okazję.
-Jasne, że cię nauczę. Będziesz tylko musiał się trochę przyłożyć. Jeśli to dla ciebie nie problem to możemy zacząć już dzisiaj, oui?- Zaproponował zadowolony i już chciał opowiadać na temat swoich wakacyjnych wycieczek ale usłyszał, niestety, przechodzących obok Ślizgonów. Odwrócił się w ich stronę i powiódł za nimi wzrokiem marszcząc brwi.
-Z pewnością do księcia brakuje mi mniej niż wam i naprawdę ubolewam nad tym jak jesteście ograniczeni poniżając mnie przez to, że jestem półkrwi. A moje usta nie są całowane lecz całują... i to czarownice stokroć piękniejsze od tych, które kiedykolwiek byłyby w stanie na was spojrzeć.- Zawołał za nimi zirytowany ich zachowaniem. Odwrócił się znów do stołu i westchnął.
-Oto jedna z rzeczy, za którymi stanowczo nie tęskniłem przez czas spędzony w domu.- Wbił wzrok w talerz i zaczął przewracać na nim widelcem stygnącą jajecznicę.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 5:44 pm

-Och, nein, nein. To nie jedyny powód.
Powiedział oglądając się na Francuza i odkładając sztućce. Wytarł usta chusteczką i spojrzał błękitnymi oczami na Francisa.
-Być może widziałeś ładniejsze kobiety, nie przeczę. Nie interesuję się kobietami więc nie zwracam na nie uwagi. Chodzi bardziej o to, że wciąż wierzysz w głupie bajki o potędze miłości.
Chłodne oczy Ludwiga lekko pociemniały. Czy to samoistnie, z powodu "chłodu" czy też z powodu pewnych nieprzyjemnych wspomnień.
-Miłość nie istnieje, radzę ci to zapamiętać.
Powiedział spokojnie jak gdyby nigdy nic.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 6:40 pm

- Daj spokój, Francis...
Nie chciał już psuć sobie nastroju Ślizgonami, wystarczająco zły miał przez ranną pobudkę. Łypnął na Beilschmidtów spod byka i przełożył pakunek od matki na kolana. Nie wstydził się, nie! Uznał tylko, że gdyby na przykład skarpety wysypały się na podłogę na oczach Ślizgonów... to nie byłby powód do dumy.
Nie skomentował już nawet sprawy rodziny Francisa ani jego domniemanej przyszłej nauki francuskiego. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że ma wystarczająco zajęć szkolnych, a zdecydowanie za mało samozaparcia i chęci.
Zapchał usta bułką.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 7:21 pm

Nie posłuchał Scott i nie dał sobie spokoju. Kiedy tylko usłyszał, że jeden ze Ślizgonów postanowił zaszczycić go odpowiedzią Odwrócił się w stronę ich stołu raz jeszcze, siląc się na obojętny wyraz twarzy ale nie mógł tak słuchać bzdur, które wygadywał Ludwig zbyt długo.
-Jeśli wolisz chłopców to trudno. Ja jestem tolerancyjny. Szczególnie jeśli chodzi o miłość.- Uśmiechnął się z lekką drwiną patrząc Ludwigowi prosto w oczy. Coś w nim drgnęło kiedy Ślizgon starał się wpoić mu swoje przekonania na temat miłości.
-Miłość to uczucie, które u czarodziejów jest ściśle związane z magią. Nie mam pojęcie jak uczeń Hogwartu może tego nie pojmować. Ona istnieje i jest wokół nas. Wystarczy się rozejrzeć. Może po prostu na ciebie jeszcze nie przyszła pora ale jestem pewien, że kiedyś znajdziesz dla siebie... jakiegoś miłego czarodzieja.- Stanął w obronie swoich przekonań i stanowczo odparł atak słowny Ślizgona. Uznał, że szczypta złośliwości użyta przeciwko niemu była dobrym sposobem by udowodnić, że nie jest całkiem bezsilny.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 7:29 pm

-Pod tym względem nie martw się, jestem normalny.
Stwierdził gdy ten wspomniał o tym, że może woleć chłopców. Właściwie Ludwig nie uznając tego uczucia i tak "skazywał się" na samotność. Prawie. Oczywiście zgodnie ze zwyczajem ojciec wybierze mu narzeczoną. O ile już nie wybrał.
-Skoro tak wierzysz w swoje racje...
Obrócił się całkiem w jego stronę.
-Udowodnij mi, że istnieje. Podaj logiczne argumenty na to, że miłość istnieje i nie jest jedynie sympatią i przyzwyczajeniem. Bo uważam, że to właśnie wasza "miłość".
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 9:15 pm

-Bien!- Gotowy do walki o to by jego było na wierzchu odwrócił się całkowicie od stołu, tak by siedzieć przodem do Ludwiga.
-Jeśli traktujesz miłość tylko jako słabe, ulotne uczucie to jesteś w błędzie. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego jak magia miłości. Jest to jeden z najstarszych, najtrudniejszych i najsilniejszych odłamów magii. Dzięki niej czarodzieje są w stanie robić rzeczy, które na ogół nie są możliwe. Dlatego jest taka niezwykła a zarazem tajemnicza. Nikt jeszcze nie przekształcił tego co mówię w suchą wiedzę teoretyczną i nie zapisał jej na kartkach podręczników ale to nie znaczy, że takie zjawisko nie istnieje. Możesz korzystać z siły magii miłości tylko jeśli prawdziwie kochasz osobę, w stosunku do której pragniesz jej użyć.- Wstał i przeszedł się do stołu Ślizgonów jak nauczyciel tłumaczący na lekcji pasjonujący temat, z którego wiedzą może się wyjątkowo popisać. Tyle, że Francis nie kochał jeszcze... Tak naprawdę nie kochał nikogo poza swoją rodziną. Przeżywał liczne zauroczenia ale nie była to miłość. To jednak nie oznacza, że magia miłości nie mogła go fascynować. Podszedł do Ludwiga i pochylił się nad jego twarzą, spoglądając z bliska w głębię jego oczu.
-Twoje serce jest twarde i zimne. Czyżbyś nigdy nie doświadczył miłości? Nawet w rodzinie?
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimePon Lip 29, 2013 9:24 pm

Scottie nie wiedział, czy ma ochotę tego słuchać. Nie miał zamiaru nadstawiać karku za kolegę, a równocześnie wiedział, że gdyby którykolwiek chciał posunąć się do czegoś więcej, grono pedagogiczne siedzące u stołu w końcu sali czuwało. Jak na razie to była tylko niewinna wymiana zdań... na tematy dość abstrakcyjne.
- Kogoś rodzice nie kochali. - Mruknął bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego. - Niech im amortencję poda, nic innego nie pomoże...
Parsknął w talerz.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeWto Lip 30, 2013 7:37 am

Zmrużył oczy na tą uwagę Francuza. Posuwał się zbyt daleko jak na nędznego Gryfona. Zdecydowanie za daleko. Ale jednak to była prawda. Tak uważał Ludwig.
-Potężne, wieczne uczucie, ja? Teraz mówimy o uczuciu więc odpuść sobie pogadankę o magii.
Uciął jego wywód nadal patrząc na niego chłodno.
-Nie traktuję tego jako słabe uczucie. Nie traktuję tego w ogóle jako uczucie. Powiedziałem ci już. To nic więcej jak sympatia i przyzwyczajenie. Czasem dochodzi pożądanie. Jesteś z kimś dlaczego? Bo cię pociąga. Bo chcesz mieć kogoś kto na wieki będzie przy tobie. Bo już się przyzwyczaiłeś do jakiejś osoby i nie chcesz by odchodziła. To wszystko.
Nie odsunął twarzy od niego nawet na chwilę. Był spokojny, niewzruszony. Acz wiedział, że żaden argument nie przemówi do niego.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeWto Lip 30, 2013 12:58 pm

Irytowała go twarda postawa Ślizgona. Naprawdę uważał go ograniczonego, ponieważ nie potrafił zrozumieć miłości. Rzadko zdarzały się osoby tak otwarte na wszystko co niezwykłe jak Francis, ale to dla niego nie miało żadnego znaczenia. Uważał, że większość osób można przekonać, używając odpowiednich argumentów a ci, którzy nie dopuszczą do siebie tłumaczenia mimo to, po prostu nie chcą tego zrozumieć.
-A więc to prawda...- Wyraz jego oczu zmienił się i widoczny w nich wcześniej zapał do dyskusji został zastąpiony przez współczucie. Wyprostował się spojrzał w stronę Scotta, a potem znów wrócił wzrokiem do Ludwiga.
-Skoro nie doświadczyłeś miłości w domu to nic dziwnego, że nie potrafisz jej pojąć. Twoi rodzice zgotowali ci przyszłość bez miłości. Twoje serce nie jest na nią tak otwarte jak u zwykłych ludzi. To smutne ale mógłbyś to zmienić gdybyś jednak chciał zaznać szczęścia. Jeśli w nią nie uwierzysz nie zaznasz jej.- Westchnął i założył kosmyk jasnych włosów za ucho. Teraz nie patrzył na Ludwiga
-Prawdziwa, czysta miłość to niezwykła więź łącząca ludzi ale zdarza się niezmiernie rzadko. Czasem ludzie myślą, że łączy ich miłość ale w rzeczywistości jest to przywiązanie i sympatia, tak jak mówisz. Jednak poza tym istnieje taki rodzaj więzi, który potrafi nawet odeprzeć moc zaklęć niewybaczalnych i nawet jeśli osoba, która cię kochała umrze to jej miłość będzie cię chronić po jej śmierci. Niektórzy nie są w stanie uwierzyć w miłość, bo po prostu nie chcą. Pomyśl o tym.- Na koniec uśmiechnął się do niego i wrócił do stołu Gryfonów.
Powrót do góry Go down
Ludwig Beilschmidt

Ludwig Beilschmidt



Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitimeWto Lip 30, 2013 1:02 pm

-Nic ci do tego co się dzieje w moim domu i nic ci do mojej rodziny.
Powiedział stanowczo i wtedy zobaczył coś co go do końca rozwścieczyło. Współczucie w jego oczach. Odechciało mu się jedzenia. Wstał od stołu i wyszedł z Wielkiej Sali. Skierował się do jakiejś pustej klasy by odpocząć i pomyśleć. Nienawidził tego, nienawidził. NIKT nie będzie tak na niego patrzył. Nie ma czego mu współczuć. Już nie ma czego. Za późno...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Wielka Sala
Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Sala Wejściowa
» Wieża północna - sala wróżbiarstwa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FORUM NIEAKTYWNE :: Zamek :: Parter-
Skocz do: