Zakładając skórzane rękawice, po raz ostatni omiótł spojrzeniem gotową do wyjścia na boisko drużynę. Podekscytowanie widocznie rosło w nich wraz z nasilającym się, dobiegającym z trybun gwarem. A ten, ciągle jeszcze wszak narastał.
Krótkie powtórzenie strategii mieli już za sobą. Teraz, kapitan tylko przechodził się między nimi i strofował co poniektórych za lecące do oczu włosy lub zbytnie pobudzenie - które według niego powinni oszczędzać dla przeciwnika już w górze. Chciał aby czuli się pewnie, lecz i to z umiarem. Zdawałoby się, że tylko obrońca potrafi zachować zimną krew, stojąc spokojnie w miotłą w pewnym uścisku i oczekując na wezwanie obu drużyn do stawienia się na boisko. Nic bardziej mylnego... Znajomy, podniecający dreszczyk emocji co rusz przechodził całe jego ciało. Minęło tak wiele miesięcy odkąd po raz ostatni to czuł. Myśląc o tym jak już za kilka chwil wzniesie się w przestworza, by po raz ostatni w swej szkolnej karierze wziąć udział w tych wspaniałych, podniebnych zmaganiach, ledwie mógł powstrzymać gwałtowny napływ adrenaliny. Ostatni raz, huh...? - mruknął do swoich myśli, zgarniając grzywkę z czoła. Kto by pomyślał, że przyjdzie mu to zaakceptować z równie ciężkim sercem. Był to jednak, i właśnie dzięki temu przeświadczeniu zamierzał dumnie reprezentować swój dom, kolejny powód by wykazać się jak nigdy przez poprzednie lata.