Imię i nazwisko: Victoria Michelle Mancham
Kraj: Seszele
Krew: Czysta
Klasa: VI
Dom: Hufflepuff
Charakter: Victoria należy do osób trochę zbyt wielkodusznych, które starają się pomóc każdemu, kto tego potrzebuje, nawet jeżeli niewiele może zrobić. Dla swojej rodziny gotowa jest wskoczyć w ogień i to ogromne uczucie przelało się również na jej przyjaciół. Nigdy nie pozwoliłaby nikomu ich skrzywdzić i stanęłaby nawet na głowie, jeżeli to miałoby im pomóc. Bywa też troszkę naiwna i łatwowierna, również stara się być dla wszystkich miła, jednak jeżeli ktoś jej podpadnie, to nie ma zmiłuj. Nie raz już wywinęła komuś psikusa i wcale tego nie żałuje, ale o wiele bardziej preferuje spokój i brak konfliktów. Potrafi być nerwowa i zdarza się nawet, że ze złości powie o parę słów za dużo, których potem może żałować. Do jej hobby można by też zaliczyć spanie, nie oznacza to jednak, że jest leniwa. Wbrew przeciwnie, to pracowita osoba, ale nie zmienia to faktu, że mając sporo wolnego czasu, z miłą chęcią przespałaby jego połowę. A drugą nadrabiałaby to, co powinna zrobić w pierwszej. Gdy jednak naprawdę trzeba, zakasuje rękawy i pracuje w pocie czoła, aż do wykonania swojego zadania. Problemy finansowe jej rodziny nauczyły ją doceniania małych drobiazgów, dlatego np. chodzi rozweselona, gdy na niebie świeci słońce, a każdy najmniejszy drobiazg sprawia jej przyjemność. Inna sprawa, że zamieniło się to też w uwielbianie do tandetnych pierdółek i coś, co komuś mogło by wydać się głupie, ją potrafi zainteresować. Taka sytuacja powinna nauczyć ją poszanowania dla pieniądza, prawda? Tu rodzi się mała sprzeczność, bo Victoria uwielbia kupować rzeczy całkowicie jej niepotrzebne. Samych wstążek ma tony i nie zapowiada się, żeby miała przestać je zbierać. Chyba po prostu nie potrafi trzymać przy sobie pieniędzy, ale tyle dobrze, że zdaje sobie z tego sprawę i czasami potrafi się opamiętać. Jednak jeżeli ktoś poszukuje osoby, która pożyczy jej kasę, to nie ma czego u niej szukać, bo najpewniej nie będzie miała przy sobie nawet drobnych. Od najmłodszy lat interesowały ją zwierzęta wszelkiej maści, chociaż najbliżej jej sercu są ptaki i ryby. Poznając magiczny świat, o którym uwielbiał opowiadać ojciec, zawsze wypytała go o różne stworzenia, o to jak wyglądają, gdzie żyją i czy będzie mogła je kiedyś zobaczyć. Sama magia również przyciągała jej uwagę jak magnez i nie raz prosiła rodziców, by ci jej coś zademonstrowali.
Wygląd: Niezbyt wysokie dziewczę o drobnej budowie i śniadej cerze. Na jej twarzy prawie zawsze występuje uśmiech, a brązowe oczy wręcz błyszczą, gdy tylko zauważą, coś co przykuje jej uwagę. Długie, bo aż do pasa, proste, brązowe włosy związuje w dwa kitki, przyozdabiając je najczęściej czerwonymi kokardkami. W czasie wolnym od szkoły, gdy nie musi nosić szkolnych szaty chodzi ubrana w zwiewne sukienki z bufkami na ramionach, najczęściej w odcieniach błękitnych lub też białych, ale nie dba jakoś szczególnie o wygląd, nie uważając go za coś najważniejszego. Byle tylko wyglądać po ludzku i żeby nikt nie miał powodu, by się z niej śmiać.
Historia: By zacząć historię Victorii na początku wypadałoby powiedzieć co nie co o jej ojcu. Vincent nigdy nie przywiązywał żadnych wartości sentymentalnych do miejsc, w których mieszkał i właśnie dlatego z taką łatwością potrafił zostawić swoje rodzinne francuskie miasteczko i ruszyć w świat. Mieszkał w wielu miejscach, od Londynu przez Madryt, Wiedeń aż po Victorię mieszczącą się na Seszelach. Urzeczony urokiem tutejszych wysp postanowił zapuścić swoją kotwicę na trochę dłużej i właśnie w tym miejscu poznał swoją miłość, Samirę. Tak jak to w życiu bywa, zakochali się w sobie i zanim się obejrzeli wzięli ślub i urodziło im się pierwsze dziecko - Alan. Życie na słonecznych i pozornie kolorowych Seszelach nie było jednak tak cudowne, jakby się z początku wydawało. Głównym problemem była niechęć Vincenta do tak przyziemnych rzeczy jak stała praca. Podczas swoich podróży łapał się czego popadnie i w ten sposób zarabiał na życie. Liczyła się jednak ta różnorodność, a nużące zadanie jakim było łowienie ryb na pewno nie spełniało jego oczekiwań. Doprowadziło to do częstych sporów małżonków, jak i kłopotów finansowych. W takiej właśnie atmosferze na świat przyszła Victoria. Początkowo miała mieć na pierwsze imię Michelle, po matce Vincenta, ale państwo Mancham mając już w planach wyprowadzkę do Wielkiej Brytanii, postanowili nadać jej imię bardziej pasujące do tego kraju. Pragnąć jednak zachować chociaż małą cząstkę miejsca, w którym ta się urodziła, ochrzcili ją Victorią - taką samą nazwę nosi stolica Seszeli. Sama dziewczyna niewiele pamięta z tych wysp, bo wyprowadzili się stąd, gdy miała ledwo 4 lata. W jej pamięci pozostał jedynie obraz ogromnego błękitnego oceanu i rzucających na nią cień palm. Pomimo tego, zawsze gdy jest smutna lub przestraszona, powraca właśnie myślami do tego wspomnienia, które ją uspokaja.
Kolejne dwa lata upłynęły jej rodzinie w niedostatku i nawet wyprowadzka do UK z początku niewiele zmieniła. Brakowało pracy, a co za tym idzie pieniędzy, ale wzmocniła się za to solidarność w rodzinie. Może nie byli bogaci, jednak cieszyli się ze swojej obecności, jak i z każdego, nawet najmniejszego powodzenia. Po kolejnych latach sytuacja się poprawiła, szczególnie gdy jej matka wyjaśniła (chociaż lepszym słowem byłoby wykrzyczała) ojcu co ten robi źle i co musi zmienić albo tak długo nie pociągną. Groźba, nawet jeżeli niezbyt moralnie poprawna, podziałała i z odrobiną chęci oraz zaradności, która przecież Vincenta zawsze charakteryzowała, znalazł stałą pracę i ich rodzina zaczęła wychodzić na prostą. Małą Victorię oczywiście niezbyt to obchodziło, bo jak każde dziecko wolała się bawić i poznawać otaczający ją świat.
W wieku dziewięciu lat po raz pierwszy ukazały się u niej wyraźne magiczne zdolności, bo inaczej jej matka nie potrafiła wyjaśnić faktu, że waza przeleciała przez cały pokój, gdy Victoria się naprawdę zdenerwowała. Dwa lata później otrzymała upragniony list, mający otworzyć jej drogę do Hogwartu i była z tego naprawdę dumna. Z uniesioną wysoko głową pokazała go ojcu, jakby chociaż pisało tam, że właśnie została królową Wielkiej Brytanii. A o tym mogłoby też spokojnie świadczyć ogromny wybuch radości Vincenta.
Pierwsze zetknięcie z peronem 3/4 wypadło wyjątkowo chaotycznie i Victoria nie potrafiła ogarnąć co się dokładnie dzieje, ale razem z ojcem udało jej się wszystko załatwić. Prawdziwą ulgę poczuła dopiero siedząc już w pociągu i mając pewność, że na pewno jedzie do Hogwartu a nie w całkiem przeciwną stronę. Zawarła też wtedy pierwsze znajomości, bo przecież nudno byłoby siedzieć tak samemu i gapić się w okno! Zawsze była towarzyską osobą, lubiącą poznawać nowych znajomych i zawierać przyjaźnie. W drodze do szkoły obiecała sobie dużo się uczyć i ciężko pracować, by osiągnąć jak najlepsze stopnie. Może właśnie dlatego została przydzielona do Hufflepuffu, który słynie z pracowitości, lojalności i sprawiedliwości. Okazuje się jednak, że dobrymi chęciami piekło jest brukowane i mimo najlepszych intencji nie zawsze się jej wszystko udawało. Miała problemy z niektórymi przedmiotami, ale w każdym roku udawało jej się wszystko zaliczać. Ilości nieprzespanych nocy, kiedy próbowała wszystko zrozumieć, lepiej nawet nie zdradzać, ale grunt, że się jej udało zaliczyć SUMy i to na dobre stopnie! I w ten właśnie sposób dobrnęła do szóstego roku nauki w Hogwarcie, a co się dalej wydarzy, tego Victoria nie ma pojęcia.
Inne:
-Mówi płynnie po angielsku i francusku. Znajomość tego drugiego zawdzięcza swojemu ojcu, pochodzącego z Francji. Dla niego Victoria była takim małym oczkiem w oku, córeczką tatusia i nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zaszczepił w jej miłość do większości własnych zainteresowań. Między innymi do języka francuskiego, którym od czasu do czasu jej rodzice się posługują. Do dziś z zamiłowaniem poznaje coraz to nowsze słówka i bez problemu dogadałaby się z Francuzem.
-Różdżka: 10 calowa, dość smukła różdżka zrobiona z klonu, zaś w jej rdzeniu znajduje się włos jednorożca. Nie jest zbyt elastyczna, wyjątkowo dobrze się sprawuje w rękach Victorii, jednak jeżeli będzie chciał użyć jej ktoś inny, może sprawić poważne problemy.
-Jej chowańcem jest średniej wielkości sowa, płomykówka zwyczajna, o jasnobrązowym upierzeniu z charakterystyczną białą szlarą w kształcie serca. Nazywa się Arsène i dostał to imię po bohaterze literackim, Arsènie Lupinie, którego przygody Victoria uwielbia czytać. Zazwyczaj jest bardzo spokojny, ale gdy tylko ma w zasięgu wzroku stworzonko mniejsze od niego, bez najmniejszego zawahania rzuca się na nie, jednak bardzo rzadko zabija. Dla niego samą w sobie rozrywką jest łapanie innych zwierząt i nie raz dziewczyna uratowała z jego szpon niewinnego szczura. I to tylko dlatego, że ten przyleciał się jej pochwalić swoim trofeum. Łasy na pochwały, a jeszcze bardziej na wszelkiego rodzaju przekąski.
- Niektórzy obawiają się wysokości, inny wilków a pozostali trolli czy innych takich, zaś Victorii przypadł bogin w postaci wyjątkowo ładnej lalki wpatrującej się w nią swoimi dużymi szklanymi oczami. Niby to nic takiego, ale dziewczyna zawsze ma wrażenie, że ta zaraz się poruszy i się na nią rzuci. Wiąże się to z pewną sytuacją w dzieciństwie, gdy ojciec chcąc sprawić radość swojej córce, bez jej wiedzy zaczarował lalkę, by ta się przy niej poruszyła. Efekt miał być jakże pozytywny, wywołał jednak całkowicie inną reakcję. Victoria po tym wydarzeniu nigdy więcej nie miała żadnej lalki i się nawet do nich nie zbliżała.
-Jej patronusem najprawdopodobniej byłaby papuga.
- Uwielbia śpiewać i posiada wyjątkowo ładny głos, nie najgorzej również wychodzi jej tańczenie.
-Gdy się zamyśli i trzyma w ręku cokolwiek, co jest zdatne do pisana, to rysuje ryby i później się dziwi, jakim cudem znajdują się one w jej książkach i na pergaminach. Swoją drogą, fascynuje ją świat podwodny.
Wybrane przedmioty:
-Astronomia,
-Opieka nad Magicznymi Stworzeniami,
-Obrona przed Czarną Magią,
-Zaklęcia i uroki,
-Zielarstwo.