Alfred F. Jones

Tu powinno być coś błyskotliwego? Albo ogłoszenie jakieś? Cześć, jestem Alfred, mam 17 lat i lubię schodzić na śniadanie. Kto chce zejść ze mną?

*uśmiech* I'll be Burger King and you'll be McDonald's. I'll be doing it my way and you'll be lovin' it.

...to absolutnie najlepszy opis tematu, jaki kiedykolwiek napisałam.

Dlaczego Gilbert musiał trafić w grono takich ludzi?
No dobra, Alfred chodzi do innego domu, jest rok starszy, pewnie nawet nie mają ze sobą zajęć... Aczkolwiek, kolejny półkrwi! Jeszcze trochę, a Beilschmidt będzie się musiał przełamać do tych odpadków czarodziejskich. Poza tym, Al jest głośny i pewny siebie - idealny materiał na wroga!
Jeśli Jonesowi zdarzały się jakieś nieprzyjemne, drobne wypadki, to możemy być pewni, że Gilbert w jakiś sposób maczał w tym palce.

Lubi z nim przebywać, jednak oczywiście są pewne granice. Alfred po jakimś czasie staje się po prostu męczący. Dodatkowo Scott konkuruje z nim w quidditchu, chociaż wie, że muszą współpracować, jeśli drużyna ma wygrać. Być może ma jakiś kompleks, bo w jaki sposób syn rolnika może być lepszy w rzucaniu kafla od syna gwiazdy quidditcha?

Nie mają ze sobą zbyt wielu wspólnych tematów ale to nie powód by Francis unikał rozmowy z nim. On sądzi tylko, że Alfred troszkę za wysoko się ceni. Wcześniej nie był pewny czy w ten chłopak naprawdę nie potrafi się zmartwić lub dłużej nad czymś zamyślić ale kolejne lata znajomości pozbawiły go złudzeń. Francis nigdy nie będzie go podziwiał bardziej niż siebie samego podziwia w duchu ale jeśli ma nastrój na żarty to z Alfredem chętnie pożartuje. Szczególnie zabawnie jest kiedy Al śmieje się nawet jeśli żart dotyczył jego osoby, a on ewidentnie tego nie zauważa. Tak więc jest to dla niego po prostu kolega.

Niesamowicie irytuje go swoim zachowaniem. Nawet nie chodzi o to, że Alferd jest taki głośny. Po prostu ma jakąś dziwną tendencję do dosłownego wpadania na Jose. No i błagam, naprawdę jest taki głupi, że nie może zapamiętać jego imienia poprawnie, chociaż powtarzał mu je już tyle razy? … A jednak, gdy przyjdzie co do czego- pomoże w pracy domowej (czy po prostu za niego ją napisze, ze względu na to, że Alfred jest w klasie wyżej) Posiedzi przy nim, gdy ten będzie się rozgadywał, może nawet poudaje, że słucha. Z jakiegoś dziwnego powodu nawet go lubi.

Antonio również lubi Alfreda. Bardzo odpowiada mu jego lekki styl życia i szczerość. Zawsze może się z nim pośmiać czy podzielić wspólnym zainteresowaniem, czyli Quidditchem.

Sympatyczny chłopak, z którym lubi od czasu do czasu pogawędzić na różne tematy i nawet nie przeszkadza jej fakt, że Al bywa dość głośny. Może faktycznie czasami jest aż troszkę za, jednak nie zmienia to faktu, że można się z nim pośmiać i Victoria nigdy nie uważała spędzonego z nim czasu za stracony. Rzadko kiedy ma się okazję spotkać tak żywiołową i prawie zawsze uśmiechniętą osobę! Aż szkoda, akurat optymizmu można by się od niego uczyć.