FORUM NIEAKTYWNE
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Wielka Sala

Go down 
+4
Gilbert Beilschmidt
Francis Bonnefoy
Scott MacDuff
Antonio FernandezCarriedo
8 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeCzw Sie 08, 2013 11:46 pm

Scott nie interesował się dziewczętami. Na razie miał inne priorytety jako młody mężczyzna. Quidditch, poniekąd nauka, a przynajmniej praktyczna i parę innych mniej sprecyzowanych rzeczy, które wszystkie wygrywały z zainteresowaniem płcią przeciwną. Dlatego na Victorię nawet nie spojrzał. O, na przykład niedosolony brokuł na talerzu wygrywał z prymitywnym popędem płciowym.
- Mhm. Nie dzieli się skóry na niedźwiedziu, czy coś takiego. - Mruknął, nadziewając warzywko na widelec i pakując do ust. - Ale naprawdę nie jest złe! - Skoro Francis pogardził, poczęstował się kolejnym kawałkiem.
- Jakby był naprawdę dobry, to w tydzień, może... bym się z bratem i siostrą podzielił, i rodzicami. Właśnie myślę, no ale... huh, w wakacje możesz przyjechać do mnie. Mama na pewno się nie obrazi, że kolegów spraszam. Pewnie by synową wolała, ale musi poczekać.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePią Sie 09, 2013 1:03 pm

Niektórzy dojrzewają szybciej niż inni. Francis bez wątpienia należał do tych pierwszych. Nie przeszkadzało mu, że Scott kompletnie nie interesuje się płcią przeciwną. Wiedział, że to tylko kwestia czasu kiedy wreszcie jakaś piękna dziewczyna zawładnie jego sercem. Miał tylko nadzieję, że nie straci przez to przyjaciela.
-Dokładnie.-Pokiwał głową zadowolony, że Scott przystał na jego pomysł. Zaśmiał się znów kiedy przyjaciel rozważał możliwość zjedzenia wielkiego skrzydlatego konia z czekolady, dzieląc się z rodzeństwem.
-Daj spokój, mon ami! Pewnie by się zmarnował.- Słysząc propozycje Scotta rozpromienił się i uśmiechnął szeroko. Oczy mu rozbłysły na samą myśl o wakacjach spędzonych w domu przyjaciela. Musiało być tam całkiem inaczej niż u niego. Był tego bardzo ciekawy.
-Naprawdę? Mój papa i belle-mère na pewno nie będą mieli nic przeciwko jeśli zostanę u ciebie kilka dni. Oczywiście możesz później odwiedzić mnie.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePią Sie 09, 2013 2:04 pm

Jeśli jakakolwiek dziewczyna zdoła usidlić Scotta... cóż, najprawdopodobniej straci dla niej głowę i poświęci wszystko inne. Z tym, że to bardzo dalekie plany. Scottowi na razie było dobrze tak, jak jest.
- Nic by się nie zmarnowało! Na tyle osób taki konik? Podzielilibyśmy się jeszcze z ciotką Lily i dziadkami. I wszyscy byliby zadowoleni. - Zaczął na brokuły patrzeć nieco bardziej podejrzliwie. W końcu brokuły nie były wielkim czekoladowym koniem, ale bez wahania zamieniłby je na takiego. - W sumie... mamy kominek i proszek Fiuu, więc to nie powinno być problemem, prawda? Ale do ciebie to raczej nie, b-bo... khm, nigdy nie byłem we Francji. - Mruknął, odsuwając w końcu talerz. - Ani nie miałem styczności z arystokracją. Nawet się zachować nie umiem?
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 10, 2013 12:26 am

-Jak uważasz, mon ami. Załatwię ci tego abraksana jak najszybciej. Papa pewnie przyśle mi go sową jak najszybciej kiedy powiem, że to dla ciebie. On zna cię już z moich opowiadań i oczywiście mówię o tym miniaturowym abraksanie. Załatwienie takiego w normalnych rozmiarach trwałoby nieco dłużej. Chociaż to jest do załatwienia.- Kiedy przypadkiem wymknęło mi się co nieco na temat tego, że opowiada o Scottcie w domu wolał zacząć mówić o wielkich czekoladowych koniach ze skrzydałmi by odciągnąć uwagę przyjaciela od tego faktu. Nie był pewien czy to, że Francis mówi o nim w domu cokolwiek spodoba się przyjacielowi.
-Non. To nie będzie żaden problem. A moja rodzina wcale nie jest naprawdę taka poważna i wyrafinowana jak ci się wydaje. Tak było kiedy głową rodziny była Madame Béatrice ale teraz jej już nie ma a mój papa patrzy na świat całkiem inaczej niż ona. Nie będzie się wściekał jeśli zapomnisz z kim najpierw powinieneś się przywitać ani kiedy przy posiłku pomylisz sztućce. To nic. Z resztą masz mnie. Jeśli chcesz wypaść dobrze to mogę ci podpowiadać- Puścił mu oczko.- I oprowadzę cię także po Paryżu. Pewnie chciałbyś zobaczyć na własne oczy jego magiczną stronę, oui? Nie musisz zostawać na długo.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 10, 2013 9:51 am

- Nie, nie, taki mały wystarczy! I tak podzieliłbym się z rodzicami i z Danielem. - Zaśmiał się, bo samo wyobrażenie wielkiego konia ze skrzydłami, a do tego zrobionego z czekolady, wywołało w nim jakieś dziwne uczucie. Co powiedziałaby mama, gdyby wprowadził do domu takiego wierzchowca?
- Że co? Kolejność witania...? Albo sztućce? Wiesz... - Wyprostował się i poprawił szatę. Na samą myśl, że miałby obracać się w takim towarzystwie, coś nieprzyjemnie przewróciło mu się w żołądku. Syn rolnika nie nadawał się na salony, jakby się nie starał. - To nie brzmi dobrze. Ja... ja chyba się nie nadam. Ale u mnie będziesz sobie mógł jeść jak chcesz, nawet rękoma. Daniel czasami tak je, żeby zdenerwować mamę.
Powrót do góry Go down
Elizaveta Héderváry

Elizaveta Héderváry



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 10, 2013 3:53 pm

Wychodziła akurat z Wielkiej Sali, kiedy zauważyła dwójkę swoich kolegów z domu. Przystanęła na chwilę, zastanawiając się, czy powinna do nich dołączyć, a po chwili ruszyła w ich stronę. Do meczu przecież było jeszcze trochę czasu, więc dlaczego by nie miała porozmawiać chwilę z kolegami przed nim? Usiadła przed nimi z tym swoim szerokim, nieco maniakalnym uśmiechem.
- Hej, co tam? - zapytała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Ah, jak miło było pospędzać czas z przyjaciółmi, jakby nie patrzeć, oni byli dla niej tak naprawdę najważniejsi...
Oby się tylko nie okazało, że im w czymś przeszkadzam...
Powrót do góry Go down
Gilbert Beilschmidt

Gilbert Beilschmidt



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 10, 2013 4:17 pm

Nie zawiązał z nikim dzisiaj konwersacji; zresztą, Ślizgoni i tak wydawali się wystarczająco oburzeni, że ktoś każe im jeść taki chłam. Żeby rasa panów posilała się ochłapami! Całkowicie straciwszy apetyt, równocześnie lekko zdziwiony niepojawieniem się brata na posiłku, wstał od stołu.
Obrócił się lekko przez ramię, znajdując przy stole Gryfonów Elizavetę. Uśmiechnął się sarkastycznie pod nosem. Dzisiaj, szczególnie nieuważny na zajęciach, wymyślił najnowszy sposób na dokuczenie tej dziewuchy. Zatrzymał wzrok chwilę dłużej na jej postaci, patrząc w szczególności na jej piękne włosy. Znaczy, nie określił ich sam przed sobą, jako piękne, aczkolwiek takie one były.
Następnie, udał się zrobić numer stulecia zanim zacznie się mecz.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeNie Sie 11, 2013 8:53 am

Obrócił się słysząc głos Elizavety. Uśmiechnął się do niej, nie tyle wymuszenie, co zupełnie nienaturalnie, obnażając górne zęby.
Zobaczył też Gilberta, jego powitał uniesieniem dłoni.
- Cześć, Eli...! Elisabeth. - Przesunął się w stronę Francisa chcąc zrobić jej miejsce. - Usiądziesz? Te... te b-brokuły nie są złe, wiesz? Lepsze od innych tych. - Machnął ręką pokazując resztę dań na stole. - Bo zupełnie b-bez smaku, ech? Ekhehehe...
Przeklął się w myślach. Czemu nie potrafi normalnie porozmawiać z kobietą?
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeNie Sie 11, 2013 9:00 pm

-Bien. Jak uważasz.- Zgodził by Scottie jeszcze nie zaprzątał sobie głowy przyjazdem do jego domu ale na pewno nie poprzestanie na jednej prośbie. Postanowił dać przyjacielowi czas i niedługo znów o tym napomknie. Miał nadzieję, że w końcu uda mu się go przekonać. Tak byłoby miło.
-No wiesz? Rękoma raczej nie będę jadł - Odparł z grzecznym uśmiechem.- Ale na pewno przyjadę. Tylko muszę uzgodnić termin w domu. Wyślę ci sowę i w ten sposób przekażemy sobie szczegóły, oui?- Był bardzo podekscytowany wizytą w domu Scotta. Nie spodziewał się niczego specjalnego ale chciałby zobaczyć kiedyś też normalny dom i zazdrościł mu trochę, że ma matkę. Mimo, że żona jego ojca traktowała go jak syna to jednak nie było to samo. Chętnie przyjrzał by się tej matczynej miłości. Zobaczył Elizavetę i pomachał do niej z przyjacielskim uśmiechem.
-Bonjour!-Odprowadził dziewczynę wzrokiem do miejsca, które zajęła a potem zerknął na Scotta marszcząc lekko brwi. Nie miał pojęcia co chce osiągnąć gadając o brokułach bez smaku więc szturchnął go i posłał znaczące spojrzenie. Potem zobaczył Gilberta więc też go przywitał ale raczej mniej przyjaznym tonem.
-Witaj, nieokrzesany Ślizgonie.
Powrót do góry Go down
Evan Griffith

Evan Griffith



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePon Sie 12, 2013 6:13 pm

Gwar, okrzyki ożywienia oraz od czasu do czasu intensywne poszturchiwania kolegów siedzących z nim przy jednym stole, zdawały się absolutnie nie docierać do jego uszu. I może faktycznie tak właśnie było, albowiem była to chwila, którą Evan postanowił obrać na krótką... drzemkę? Jakkolwiek irracjonalne mogło się to wydawać, ledwie skromny posiłek jakim był dla niego sok z dyni oraz kawałek szarlotki, raczył ukoronować ucięciem komara między talerzami oraz nadal posilającymi się uczniakami. Z głową na ułożonych na stole ramionach, co rusz wzdychał cicho przez sen. Noc miał zbyt niespokojną by móc dobrze wypocząć. Euforia płynąca z mającego się odbyć w kolejnym dniu meczu, przemieniła się ku jego niezadowoleniu w całkowicie bezsenną noc.
Powrót do góry Go down
Elizaveta Héderváry

Elizaveta Héderváry



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePon Sie 12, 2013 9:27 pm

Uśmiechnęła się, jak usłyszała i właściwie jak patrzyła na Scotta. Te jego próby rozmowy i ich efekty były takie słodkie.
- Wiem, jadłam to... - skrzywiła się nieco. - Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu będzie normalne jedzenie.
Z obrzydzeniem spojrzała na talerz Scotta, a potem grymas ustąpił miejsca uśmiechowi.
- Idziecie na mecz?
Co prawda, spodziewała się, jaka będzie odpowiedź, ale wciąż, dobrze jest spytać. Chociażby po to, że by się upewnić. I oczywiście, potem mieć w tym osobisty interes~
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePon Sie 12, 2013 9:48 pm

- Tak, tak - zbył trochę Francisa, za to wciąż uśmiechał się do Eli. A przynajmniej próbował się uśmiechać. Zaśmiał się za to, dość sztywno, gdy Francis go dźgnął. Spojrzenia nie wyłapał. Uznał, że to musiała być pochwała za jego jakże wspaniałe nastawienie.
- A będzie? - Zażartował, bo nie chciał, żeby temat jedzenia był cięższy, niż wypadało. W końcu dla niego, z jego małymi wymaganiami, jedzenie było całkiem znośne. - Idziemy, Francis? J-jasne, że idziemy! M-możemy iść z tobą?
Sam pożałował ostatniego zdania. Cóż, najwyżej rozmowę zostawi Francisowi.
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeWto Sie 13, 2013 1:10 am

Pokręcił głową niezadowolony kiedy Scott najwyraźniej postanowił nie zwracać na niego uwagi. Przynajmniej tak to wyglądało w jego oczach. Dopuszczał też do siebie myśl, że przyjaciel był tak zestresowany, że po prostu sam już nie wiedział co ma począć ale najwyraźniej szedł w złym kierunku. Żart Scotta załamał go całkowicie więc postanowił niezwłocznie się wtrącić.
-Pewnie, że idziemy. Scott uwielbia quidditch. Gdybym chciał mu znaleźć inne zajęcie w trakcie meczu to daję głowę, że zostałbym z tym sam.- Zaśmiał się do dziewczyny rozpogodzony.
-Ach!- Ożywił się nagle -Jeśli chcesz iść z nami to będziemy niezmiernie szczęśliwi. Obaj, oui?- Rzucił przyjacielowi spojrzenie, którym domagał się by wreszcie odezwał się jak należy.
Powrót do góry Go down
Elizaveta Héderváry

Elizaveta Héderváry



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeWto Sie 13, 2013 7:34 am

Jej uśmiech poszerzył się znacznie, a w zielonych oczętach pojawił się błysk.
- Właściwie, to sama się miałam pytać~ Ale skoro sami zaproponowaliście to ja się zgadzam~
Zachichotała. Zastanowiła się chwilę, kiedy ostatni raz miała czas dla przyjaciół... W tym roku, oczywiście. Ostatnimi czasy większość jej czasu zajmowała praca domowa. Ta szkoła... Ale przynajmniej nie ma problemów z swoimi ocenami. A wracając do tematu meczu...
- Jak myślicie, kto wygra?
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeWto Sie 13, 2013 9:20 am

- Oui! Z-znaczy, aye!
Przez to wszystko zacznie mówić o francusku? Jeśli to miałby być sposób na naukę języka, Scottie jest jak najbardziej za. Co tam spocone dłonie i drżący głos?
- Bo nic nie jest warte opuszczenia meczu! - Zawołał z nieco zbyt wielkim entuzjazmem i poderwał się z siedzenia. - Chcecie po paszteciku?
Wyciągnął się przez stół, żeby dosięgnąć półmiska z pasztecikami. Można było się spodziewać, że te są tak paskudne, jak reszta jedzenia. Scottowi jednak zdawało się to nie przeszkadzać.
- Kto wygra? Jasne, że Krukoni! - Omiótł spojrzeniem stół uczniów Ravenclaw. - Nawet bez obrońcy, bo Griffith chyba woli spać, patrzcie! Ekhehe, obudzę go!
Złośliwe zadowolenie w jego głosie mogło wskazywać na to, że nie będzie to zwykłe szturchnięcie.
Powrót do góry Go down
Evan Griffith

Evan Griffith



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeWto Sie 13, 2013 1:05 pm

Tymczasem, nieświadomy paskudnego knowania jednego rudzielca Evan, w dalszym ciągu dawał się uwodzić sennym majakom. W tym wypadku, przybierającym zresztą całkiem zgrabne, kobiece kształty. Taaak... Zdecydowanie nie miałby nic przeciwko, gdyby całość rywalizującej z nimi tego dnia drużyny, podobnie jak w owym śnie, składała się z samych przedstawicielek płci przeciwnej, przyodzianych jedynie w stroje kąpielowe-...
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSro Sie 14, 2013 9:46 pm

Nie czekając na reakcję znajomych z jego domu porwał w zęby pasztecik i dość zwinnie przeskoczył ławkę, na której wcześniej siedział. Rozejrzał się. Nauczyciele mogli go zauważyć i pewnie oberwie mu się za to, co zamierza zrobić, kto jednak się przejmował? W gruncie rzeczy chciał po prostu, żeby Hufflepuff i Ravenclaw miały równe szanse, a obrońca tych drugich śpiący na stole nie pomagał w żaden sposób swojej drużynie.
Powoli i niby to niewinnie, wciąż żując paskudnego pasztecika, co samo w sobie było podejrzane, zakradł się za plecy Evana. Nie mając pojęcia, o czym też może śnić Krukon, szybkim, wyćwiczonym ruchem klepnął go z dużą siłą w kark. Cios bolesny i nieprzyjemny, ale co z tego! Poboli, poszczypie i przestanie.
- Griffith! Już po meczu! Przespałeś mecz, do cholery!
Powrót do góry Go down
Evan Griffith

Evan Griffith



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeCzw Sie 15, 2013 11:31 am

I gdy tak lewitował ponad boiskiem, ciesząc oczy widokiem jakim raczyli obdarować go chyba sami bogowie, z kolorowego i pełnego szczegółów snu wyrwał go paraliżujący ból w okolicy karku. Zachłysnąwszy się powietrzem jak raz, pokasłując i sycząc z bólu, poderwał głowę. Jakby tego było mało, do półprzytomnego jeszcze umysłu, dodatkowo skołowanego zadanym ciosem, dotarła informacja dosłownie mrożąca krew w żyłach.
- ...!!! - łapiąc się za kark, zdezorientowany i przerażony do tego stopnia iż krew dosłownie odeszła mu od twarzy, chciał odskoczyć od stołu. To przecież niemożliwe! Dlaczego go nie obudzono?! Jego ruch jednak był na tyle gwałtowny, by miast spodziewanego efektu, zahaczyć nogą o siedzisko i wyrżnąć przez ławę. Krótki lot, co prawda niewiele mający wspólnego z miotłami ale zawsze, zakończony został malowniczą integracją z podłogą.
Siedzący jeszcze przy stole Krukoni, niektórzy rozbawieni, inni wręcz przeciwnie, zaczęli na zmianę opieprzać odpowiedzialnego za to żartownisia lub ze współczuciem(przynajmniej w oczach) wypytywać leżącego na posadzce kolegę czy wszystko z nim w porządku. Ich istnienie początkowo w ogóle nie docierało do otumanionego sytuacją Evana.
- Gahh-... - stęknął, podnosząc się na drżących rękach. - Jak-...? - i gdy tak rozglądał się po ciągle pełnych stołach.... Wreszcie zrozumiał. Zaciskając zęby, odlazł wielce zadowolonego z siebie Gryfona.
- MaaacDuff... - wydobyło się z jego gardła w postaci nienawistnego i być może gdyby nie pozycja w jakiej ciągle się znajdował, zdołałoby to wywołać ciarki na plecach co poniektórych.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeCzw Sie 15, 2013 12:01 pm

Dla Scotta nie mogła istnieć większa rozrywka od robienia sobie żartów z kolegów. Sam uważał, że jego żarty są zupełnie niegroźne i w gruncie rzeczy nikomu nie szkodzą.
Do czasu, aż wystraszony Evan potknął się o ławkę i wyrżnął twarzą w podłogę.
- Ups... - Scott odsunął się, nie chcąc zawadzać akcji ratowniczej, a przy okazji mieć lepszy widok na niedolę Krukona. Zaśmiał się pod nosem, paskudnie i cicho. Kątem oka dostrzegł, jak któryś z nauczycieli podrywa się z miejsca, zaraz jednak z powrotem siada. Przecież od zbicia sobie nosa się nie umiera.
Wyszczerzył się do tych, którzy zaczęli go opieprzać. Hej, przecież dzięki niemu Krukoni mają równe szanse w nadchodzącym meczu! Przynajmniej obrońca stawi się na boisku!
- Ta? - Zagadał do Evana pochylając się nad nim. Scott, nieugięty, nie znający strachu. Albo po prostu nie zdający sobie sprawy z zagrożenia. - Co jest, Griffith? A, patrz! Chyba jednak jeszcze przed meczem~? Wstawaj, masz obręczy bronić, nie podłogi! - Złapał go za ramię i pociągnął w górę. - Macie wygrać, postawiłem na was galeona!
Powrót do góry Go down
Evan Griffith

Evan Griffith



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeCzw Sie 15, 2013 3:07 pm

Warując jeszcze na klęczkach, przy czym nie zapominał by stałymi falami miażdżyć Gryfona żelaznym spojrzeniem, jedną ręką usiłował rozmasować obolały i nieco zaczerwieniony nos. Być może to nie to samo uczucie gdy w twoją twarz uderza tłuczek, ale to nie zmienia faktu, że bolało do licha! Nie mówiąc już o karku na którym pewnie zaczął już się tworzyć porządny siniec. Gdyby nie wyćwiczona do granic umiejętność samokontroli, zapewne nie zawahałby się wsadzić różdżki w dziurkę jego nosa. Ciekawe jakie zaklęcie byłoby wówczas w stanie zagotować ten mały, ograniczony ptasi móżdżek...
Nie mogąc wypróbować tego w praktyce, bez słowa pozwolił pomoc sobie wstać, kiwając uspokajająco głową do zebranych wokół kolegów i koleżanek.
- No popatrz... Pomyślałby kto, że równie wybitna jak ty osoba mogła popełnić tak katastrofalny błąd w obliczeniach... - skomentował oschle jego zaczepkę i wyswobadzając ramię, zaczął otrzepywać szatę z kurzu. - Hah... - spojrzał na niego z pewnością siebie w oczach. - Oczywiście, że wygramy. W końcu... - tu obrócił się do niego przodem. - Aż głupio byłoby wam dokopać po uprzedniej porażce. Pora aby puchar zmienił właścicieli. Nie sądzisz? - był przy tym aż nadto uprzejmy.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeCzw Sie 15, 2013 4:00 pm

Scott, dzięki swojej tarczy, którą gwarantuje mu dość niska inteligencja, jeśli chodzi o związki międzyludzkie ogólnie, nie odczuł działania miażdżącego spojrzenia Evana. Z jednej strony błogosławieństwo, z drugiej upośledzenie.
Grunt, że sam Scott nie zdaje sobie z tego sprawy i jest mu tak dobrze.
Objął Evana ramieniem, jak najbliższego kumpla, pozwalając sobie przejechać szorstkim rękawem szaty po zaczerwienionym karku Krukona. Sadystyczna złośliwość wzięła górę i nie mógł odmówić sobie przyjemności sprawienia mu dodatkowego bólu.
- Każdy ma prawo do błędu! - Wyszczerzył się. - Lepiej zbieraj tyłek, bo naprawdę się spóźnisz. Jeśli przegracie przez ciebie, oddasz mi tego galeona, rozumiesz? Puchar nie zmieni właściciela, ale z chęcią zobaczę was na drugim miejscu. No, powodzenia!
Powrót do góry Go down
Francis Bonnefoy

Francis Bonnefoy



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimePią Sie 16, 2013 8:05 pm

Odpowiedział swojej rozmówczyni szerokim uśmiechem aby pokazać, że cieszy się ze wspólnego pójścia na mecz. W rzeczywistości nie był tak bardzo podekscytowany jak mógłby być wybierając się tam na przykład z taką Victorią. Jednak mimo wszystko zabranie ze sobą Eli było dużo bardziej atrakcyjne niż pójście jedynie ze swoim nieokrzesanym kumplem.
-Hm? Non, raczej...- Chciał już odmówić, by Scottie więcej nie wciskał mu niczego z tego stołu ale kiedy oderwał oczy od Elizavety Scotta już przy nim nie było. Wychwycił tylko jego ostatnie słowa i z oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia odwrócił się gwałtownie w kierunku, w którym udał się jego przyjaciel.
-Daj mu spokój, Scottie! Wracaj tu!- Zawołał za nim zaniepokojony. W końcu wcale nie miał ochoty wyciągać go z kłopotów, samemu się w nie pakując i ryzykując po raz kolejny utratę swojej roli prefekta. Poza tym po drugiej stronie był Evan a na nim już na pewno nie chciał oglądać próbki poczucia humoru Scotta. Znał je aż za dobrze. Miał jednak nadzieję, że tym razem nie wyjdzie tak tragicznie i poczekał na swoim miejscu aż akcja się rozwinie.
-Ooch! On jest niemożliwy.- Stwierdził zaniepokojony nie kierując tych słów do nikogo konkretnego. Potem jednak wszystko potoczyło się nieciekawie, czyli dokładnie tak jak Francis się spodziewał. Przeskoczył zgrabnie przez ławkę i szybko znalazł się przy obu chłopakach.
-Hej! Co się dzieje?- Zapytał ostro patrząc na Scotta.- To nie jest odpowiedni sposób żeby zaimponować dziewczynie.
Zmarszczył brwi gniewnie i potrząsnął głową. Wyglądało na to, że Scottie naprawdę źle trafił z wyborem ofiary. Skierował wzrok w stronę Evana i jego twarz natychmiast złagodniała. Tak samo głos, gdy wreszcie się do niego odezwał.
-Witaj, Evan. Nie mieliśmy jeszcze szans porozmawiać od początku roku. Czyżbyś jednak naprawdę przespał cały ten czas?
Powrót do góry Go down
Evan Griffith

Evan Griffith



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 17, 2013 3:52 pm

Czując jak palący ból na karku narasta, w ułamku sekundy spiął chyba wszystkie z możliwych mięśni aby tylko nie dać niczego po sobie poznać ni wyszarpnąć z jakże "przyjacielskiego" uścisku. Scott z pewnością nie miał wyczucia do typowania sobie ludzi, mających stać się ofiarami jego głupich dowcipów. Evan wcale nie musiał wyglądać na żartownisia aby nim być. Tyle, że po swojemu...
- Nie bądź niedorzeczny... - starając sobie wmówić, że ból karku to jedynie jego imaginacja, roztrzepał swoją grzywkę dłonią. Przy okazji, dyskretnie.. Sięgając po różdżkę i wykręcając nieco rękę, stukając jej czubkiem najdelikatniej jak to możliwe w szatę na plecach Gryfona. Bardzo, bardzo powoli zaczął się na niej tworzyć obrzydliwie jaskrawy, różowy napis: I Like Boys more than Girls!.
- Lepiej popraw swoją technikę zanim pojawisz się przed moimi bramkami, jeśli to nie tylko czcze gadanie. - równie ostrożnie jak ją wyjął, schował różdżkę do kieszeni szaty. - Nie chciałbym się zanudzić... - klepnął go lekko w ramię i wysunął z uścisku jego ramienia, czując, że zaraz po meczu, niezależnie od tego czy wygrają czy też nie, będzie musiał zażyć dłuuugiej kąpieli w łazience prefektów.
- Francis... - odezwał się wreszcie do, o wiele bardziej przyjaznej mu osoby, wyciągając do niego rękę. Nastrój z razu znacznie mu się poprawił.
- Wierz mi, chciałbym aby tak było. - westchnął tak cicho, że prawie niesłyszalnie. - Profesor Gordas ostatnimi czasy nie daje prefektom naszego domu chwili wytchnienia. Zdaje się też, że jest nieco rozczarowany brakiem "awansu" z mojej strony na prefekta naczelnego... Sam nie wiem jak to się stało. - zakończył z tak niesamowicie prawdziwym żalem i rozczarowaniem w głosie, że każdy kto go dobrze nie zna, uwierzyłby na słowo w ich prawdziwość. Tymczasem Krukon czuł niezmierną ulgę oraz zadowolenie z takiego obrotu sytuacji. Jakby sam ten tytuł nie nosił już z sobą nadto niepotrzebnego mu obowiązku zaangażowania i pracy...
- Wybacz-... - rzucił szybkim spojrzeniem w stronę wstających od stołu, pozostałych dwóch członków drużyny i zarazem jedynych, którzy jeszcze nie skierowali się do szatni. - Porozmawiamy po meczu. Ewentualnie jutro po zajęciach. - jeden z Krukonów zawołał na niego ponaglająco. Nie czekając, ruszyli w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
- Obiecuję. - ostatni raz skinął każdemu z osobna, i sięgając po jabłko na drogę, popędził truchtem za pozostałymi.
Powrót do góry Go down
Scott MacDuff

Scott MacDuff



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 17, 2013 4:56 pm

Roześmiał się, niezwykle z siebie dumny i zupełnie nieświadom tego, jaki napis wykwitł na jego plecach. Gdyby wiedział... cóż, Evan raczej wylądowałby w Skrzydle Szpitalnym, niż doczłapał na boisko. Krukoni mogliby szukać na szybko zastępczego obrońcy. Na kilka kolejnych meczów.
Scott tylko nie rozumiał, skąd nagły wybuch wesołości uczniów Ravenclawu.
Na razie jednak nie wiedział, więc mógł łaskawie puścić Evana wolno. Uśmiechnął się do Francisa szerzej, niż należało. Oczywiście, że to doskonały sposób na zaimponowanie Elizaviecie! W jego mniemaniu Francis po prostu się nie znał.
- Co ty tam wiesz~ - rzucił, niby od niechcenia. - To ja będę się nudzić mijając cię bez żadnego wysiłku! - Powiedział jeszcze oddalającemu się Griffithowi. Był pewien swoich umiejętności, nawet jeśli nie zdołał przetestować ich jeszcze na boisku w tym roku szkolnym.  A do meczu z Ravenclawem jeszcze przynajmniej dwa spotkania...
Scott oparł się o ramię Francisa. Gest ten w połączeniu z nowym napisem na jego plecach wywołał kolejne salwy śmiechu uczniów.
- No to co, ech? My też idziemy? Z czego ci idioci rżą...?
Powrót do góry Go down
Elizaveta Héderváry

Elizaveta Héderváry



Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitimeSob Sie 17, 2013 8:26 pm

Przyglądała się scenie z dokładnie takim samym żalem i zmartwieniem, jak i wesołością i rozbawieniem. Ach, ten Scott... On i jego poczucie humoru nieraz wprawiały Elizavetę w dobry nastrój, nieważne jak niewybredne i oryginalne by były... Ale cóż, to, co Evan wyciął Gryfonowi było w stanie przebić wszystko. Z szerokim i rozbawionym uśmiechem na ustach wstała i podeszła do swoich kolegów. Objęła obojga ramionami i otworzyła usta.
- No, to było ciekawe widowisko~ - powiedziała szczerze, po czym dodała - Ale może chodźmy już, co? Mecz się niedługo pewnie zacznie, więc dobrze by było już iść.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wielka Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 3 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Wielka Sala
Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Sala Wejściowa
» Wieża północna - sala wróżbiarstwa

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FORUM NIEAKTYWNE :: Zamek :: Parter-
Skocz do: